Przedwojenna
kuchnia Marii Disslowej owiana jest niekwestionowaną sławą. Sporo
w niej przepisów z użyciem dziko rosnących roślin w tym także
róży.
Konfitura przygotowana w ten sposób zachowuje
doskonały zapach i nadaje się zwłaszcza do pączków i ciast.
Wg. mnie jest znacznie lepsza niż klasyczna konfitura z róży ucieranej. Jedno jest pewne… długo nie postoi ;)
Składniki:
120
g płatków róży (u mnie róża pomarszczona)
480 g cukru
5 g kwasku cytrynowego
250 ml wody
480 g cukru
5 g kwasku cytrynowego
250 ml wody
Sposób
przygotowania:
Świeżo
zerwaną różę oczyścić z żółtego pyłku, listków i białych
końcówek (ja je odrywam od razy przy zrywaniu płatków).Płatki
zważyć, wziąć cztery razy tyle cukru. Posypać różę kwaskiem
cytrynowym, rozetrzeć palcami, aż puści sok, wcisnąć do
szklanki, pozostawić do następnego dnia.
Zagotować
cukier z wodą i do rzadkiego syropu wsypywać różę, gotować aż
syrop zgęstnieje (u mnie 1,5 godziny). Gorący wlać do wyparzonych
słoiczków i zakręcić.
Nie
potrzeba pasteryzować.
Jaka róża do konfitury różanej?
WSZYSTKIE róże są jadalne byle nie były pryskane, za to jak najbardziej pachnące :)
Ja używam róży pomarszczonej.
W niedzielę jadę akurat po płatki róż, może zrobię i taką konfiturę? :)
OdpowiedzUsuńOj ale bym zjadła z kromką świeżego chlebka :-)
OdpowiedzUsuń